wtorek, 26 maja 2015

migawki


Podsłuchane w Muzeum Powstania Warszawskiego, po obejrzeniu "Miasta ruin".

- Ale chujowy był ten film, nie?
- No, zupełnie nic nie mówili!

Patrzę na uczennice robiące sobie słit focie.

- Laska, ale nie zasłaniaj sobie twarzy tym telefonem, prawie cię nie widać!
- No o co ci chodzi, tak ma być! Jak inaczej mam pokazać mojego nowego ajfona?

niedziela, 17 maja 2015

Pani Pe


Jak już pewnie kiedyś pisałam, największą przeszkodą w mojej pracy są rodzice. Rodzice, którzy z reguły nie mają najmniejszego pojęcia o możliwościach, zdolnościach, ograniczeniach i obawach swoich dzieci. Rodzice, którzy uporczywie lansują tezę, że szkoła ma ich dzieci wychować i oddać naprawione. Rodzice, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że ich dziecko jest inne niż oni by chcieli. No i jest pani Pe...

Poznałyśmy się we wrześniu i dosyć szybko zorientowałam się, że to nie jest zwykła osoba, tylko zjawisko. Zjawisko gnane cwaniactwem i instynktem przetrwania, zostawiające za sobą wyłącznie trupy i spaloną ziemię. Zjawisko, które pod sztandarem "jestem samotną matką i mi się należy" jest w stanie sprawić, że jej dziecko jest tylko chłopcem do bicia i szmatą, w którą ona wyciera sobie nogi. Pani Pe - jeśli tylko owładnie nią jakaś koncepcja - idzie jak czołg. Dzwoni do mnie po kilka razy dziennie, a następnie te same pytania zadaje przez telefon mojej szefowej, by sprawdzić, czy nasze wersje są spójne. Rzuca oskarżenia o nękanie, rzuca oskarżenia o kradzież, rzuca oskarżania o zły stan zdrowia dziecka - i hyc!, już jej nie ma! Pobiegła siać ferment gdzie indziej...

Ostatni doprowadzona do ostateczności koleżanka rzuciła do niej przez telefon "niech pani przestanie nas nękać!" - od tygodnia jest cisza.

Czy również zastanawiacie się, jakie działo wytoczy po takiej zniewadze Pani Pe?