piątek, 27 lutego 2015

sądny dzień

Raz na jakiś czas się zdarza taki dzień. Niby nic, a jednak wszystko. Od rana drzwi się nie zamykają, konkretów brak, a jednak...

- Proszę pani, nie wiem, gdzie jest moja bluza!
- Drogi uczniu, ja również nie.

Stoi i patrzy tymi wielkimi oczyskami myśląc, że wyciągnę tę sztukę odzieży z kieszeni. Prawdziwa wojna nerwów.

- Byłeś już w pokoju nauczycielskim i sekretariacie, by spytać czy ktoś jej tam nie przyniósł?

Patrzy, myśli.

- Nie, bo ja nie wiem, gdzie to jest!

***

- Proszę pani, możemy porozmawiać? (chlip, chlip, smark, chlip)
- No co tam, co się stało?
- Rozstałam się z chłopakiem, jestem taka nieszczęśliwa!
- Ojej, nie wiedziałam, że się z kimś spotykasz.
- Rozstaliśmy się w październiku! (chlip, smark, smark, chlip)

***

- Proszę pani, my wcale nie paliłyśmy w kiblu papierosa, my tam byłyśmy przypadkiem! (chlip, chlip, smark, chlip, wyju wyju) Nigdy byśmy nie paliły, przecież to paskudne i niezdrowe, a my takie piękne i młode (wyyyyyyyyyyyyyyju!)

Dwie godziny później spotykam je palące sto metrów od szkoły.

Taki sobie dzień - niby nic, a jednak.

wtorek, 24 lutego 2015

martwa strefa

Przygotowując się ostatnio do spotkania z kuratorką kilku mych uczniów uświadomiłam sobie, że moje życie zawodowe kręci się dookoła paru nazwisk. To nimi wypełnione są strony mojego dziennika, to o ich posiadaczach rozmawiam w pracy z koleżankami i kolegami. To oni śnią mi się podczas ferii.

A co z pozostałymi?

No właśnie - nic. Nie mam czasu na to by usiąść i pogadać z kimś tak zwyczajnie, nie robię żadnych zajęć poza profilaktyką, nie chwalę bo zajęta jestem powarkiwaniem w męskim kiblu na palaczy.

Mam poczucie, że moja praca zjada mnie czasami. Że jak już znajdę czas, by posiedzieć z uczniami i pogadać o niczym i o wszystkim - o ostatnio przeczytanej książce, knajpach, planowanych wyjazdach - to najchętniej chwyciłabym ich za rękaw i krzyczała "zostańcie jeszcze!". A tymczasem muszę ich przeganiać, bo czekam na kuratora i muszę napisać do sądu.

czwartek, 12 lutego 2015

polityka

Rozmawiamy w pokoju nauczycielskim o sytuacji politycznej, możliwych zagrożeniach i naszych obawach. W pewnym momencie kolega, który siedzi przy komputerze i wypełnia pracowicie rubryczki, odwraca się w naszym kierunku. Widzimy, że chce coś powiedzieć. Świat na chwilę zamiera.
- Gdyby była wojna, to nie musielibyśmy wypełniać tego cholernego dziennika elektronicznego - rzuca i wraca do pracy.

I wszystko wraca na właściwe miejsce.

środa, 4 lutego 2015

rozmówki


- Proszę pani, ja nie rozumiem pytania.
- Którego?
- "Prace domowe lubię odrabiać w ciszy."
- Opowiedzieć możesz tak/nie. Wybierz to, co według ciebie jest bliższe prawdy.
- No ale właśnie w tym problem - ja nigdy nie odrabiam prac domowych!

***

- Proszę pani, a Szczurek mnie nazywa Zezolem!
- Hmm, a może gdybyś ty mówił do niego po imieniu, to on odwdzięczyłby ci się tym samym?
- Sugeruje pani, że to takie jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?
- Może tak być, spróbuj i się przekonaj.

(namysł. wzdech)

- Cóż, lepsza taka rada niż żadna...

niedziela, 1 lutego 2015

ferie

mam z wolnym czasem taki problem, że uważam, że powinnam go maksymalnie wykorzystać. tylko nie wiem jak. w ciągu minionych dwóch tygodni zajmowałam się głównie oglądaniem seriali (pierwszy sezon broadchurch, what remains, the missing - wszystkie warto zobaczyć) oraz czytaniem (tu niestety dramat za dramatem, nic wartego uwagi). dużo spacerowałam. rzuciłam cukier w herbacie. spałam po dwanaście godzin na dobę. spotkałam się z kilkoma znajomymi (i jedną nieznajomą osobą).

nie udało mi się zrealizować tego, na co bardzo liczyłam, czyli powrotu do gotowania i pieczenia.

jutro powrót do rzeczywistości. do wakacji 95 dni pracy.