sobota, 3 stycznia 2015

try a little harder

Pokłóciłam się dziś ze szwagierką. Po raz drugi w życiu weszłam w nią z dyskusję na temat szkoły. Za pierwszym razem też nie było dobrze, więc wiem, że więcej tego nie zrobię. Spór dotyczył oczywiście tego, czego rodzice wymagają od szkół a faktycznych możliwości tychże.

Niestety, podobnie jak spora część osób z jakimi zdarza mi się na ten temat dyskutować, rzeczona szwagierka odsądziła mnie od czci i wiary, bo przecież "zawsze możesz zrobić jeszcze więcej!".
W tym wypadku "więcej" oznaczałoby uprowadzenie nieletniego - cóż istotnie, że też sama na ten nowatorski pomysł nie wpadłam...

Czemu tak ciężko zrozumieć, że szkoła jako instytucja, musi działać w granicach prawa?
Czemu tak ciężko zrozumieć, że są pewne schematy i ścieżki postępowania?
Czemu tak ciężko zrozumieć, że nie mogę ot tak zabrać chorego dziecka do lekarza, bo od tego są rodzice i/lub odpowiednie instytucje i nikt nie zbada go bez obecności opiekuna prawnego?
Czemu tak ciężko zrozumieć, że czasami możemy różnić się w poglądach na pewne sprawy i że nie ma w tym nic złego?

Czemu tak łatwo dyskredytować całą moją pracę i zamiast prowadzić dyskusję na argumenty  dowalać czysto personalnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz